Pierwszy raz komfortkę widziałam 12 lat temu, choć wtedy koncept „przewijaka” dla osoby dorosłej był mi obcy. Gdzieś w trasie, na którejś ze stacji, w trakcie samochodowej wyprawy marzeń, zobaczyłam najlepiej dostosowaną łazienkę, z jaką kiedykolwiek miałam do czynienia. Obok przewijaka dla dziecka był dla dorosłego, a obok toalety zwykłych rozmiarów – miniaturowy sedes, w sam raz dla dziecka, choć i osoba niskiego wzrostu by go doceniła. I wszystko na takiej przestrzeni, że mogłabym tam zamieszkać, w przeciwieństwie do pokoi hotelowych, w których przyszło mi przebywać.

Więcej w linku poniżej:

W pogoni za komfortką [FELIETON] – niepelnosprawni.pl